zdaje, płynąca, gdyż nazwano ją „Semek“[1].
— A teraz jeszcze jedno — rzecz główna. Czuwając nad jeńcami, rozmawiałeś z Abd el Barakiem. Czy powiedziałeś mu, że dziś opuszczę miasto na Semeku?
— Nie, nie powiedziałem ani słowa.
— Mów prawdę, bo ta wiadomość jest dla mnie niezmiernie ważna. Nie rozgniewam się na ciebie, jeśli się przyznasz, żeś się niepotrzebnie wygadał.
Przyłożył obie ręce do serca i rzekł tonem największej szczerości:
— Effendi, nie obrażaj mej pobożnej duszy, sądząc, że cię okłamuję. Jesteś przyjacielem mego pana, więc służę ci tak wiernie, jak jemu. Urodziłem się jako syn milczenia, a z ust moich wychodzi tylko mowa miła Allahowi i świętym kalifom. Przysięgam ci, że nie powiedziałem ani słowa!
— Dobrze! — rzekłem, chociaż wątpiłem w jego prawdomówność. — Kiedyż dahabijeh opuści przystań?
- ↑ Ryba.