Strona:Karol May - Chajjal.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

dobania. Spodziewam się jednak, że sprawi mi pan tę radość i weźmie udział w podróży do Chartumu. Zanim jednak postanowienie pańskie, aby tu zamieszkać, nabierze znaczenia, oznajmię panu coś, co uważam za konieczne. Selimie, przynieś nam fajki!
Marszałek domu stał w ostatnich drzwiach, które był otworzył. Skłonił się znowu w opisany poprzednio sposób, przyczem zatrzęsły się wszystkie jego członki, a ręce zwisły aż do ziemi, i odrzekł:
— Słusznie, bardzo słusznie, ale to nie moja rzecz, lecz murzyna. Wnet go tu przyślę!
Ten szczególny kościotrup uważał się za zbyt wysoko postawioną osobę, ażeby się miał zniżyć do tej usługi. Zniknął, a wkrótce potem ukazał się stary murzyn. Zdjął ze ściany dwie fajki, napełnił je tytoniem, zaczerpniętym z naczyń miedzianych, zapalił i podał nam na klęczkach. Następnie oddalił się, aby za drzwiami czekać na dalsze rozkazy. Tymczasem usiedliśmy obok siebie na po-