Strona:Karol May - Chajjal.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

szych okoliczności, przypomniałem sobie podobny wypadek. Pewien bogaty chłop umarł i postanowił w testamencie, że stara krewna będzie mogła aż do śmierci mieszkać w oficynie. Wkrótce po pogrzebie zaczął nieboszczyk straszyć, a szczególnie w oficynie. Staruszka nie wierzyła jednak w strachy — była rozsądniejsza od wdowy po majorze wicekróla — i, sprowadziwszy potajemnie kilku silnych ludzi, kazała im czekać na ducha. Pochwycono go, a kiedy zdjęto zeń prześcieradło, okazało się, że to spadkobierca, syn zmarłego, który nierad był temu, że staruszka mieszka w oficynie.
Czyżby podobny wypadek nie mógł się zdarzyć w Egipcie? Byłem sam i przystąpiłem do drzwi, żeby je zbadać. Wszystko można było sobie łatwo wytłumaczyć prócz tego, że duch mógł przechodzić przez drzwi zaryglowane. Moja izba miała troje drzwi; jednemi weszliśmy tutaj, drugie prowadziły do komnat Turka, a trzecie na krużganek, otaczający dziedziniec. Pierwszych nie chciałem otwierać, gdyż murzyn czekał za niemi; rygiel był