Strona:Karol May - Chajjal.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

miała spłaszczonego nosa, ani obrzękłych warg, jak dorośli murzyni. Prawy policzek był silnie spuchnięty. Otworzywszy usta, wskazała pokolei cztery zęby i każdy z nich uważała za zbolały. Rozpoznałem, że to ból neurologiczny, bo zęby były zupełnie zdrowe. Obiecałem pomóc jej natychmiast, przybrałem tajemniczą minę, przesunąłem kilkakrotnie palcami po policzkach, ruszając przytem wargami, jak gdybym coś wymawiał, i odesłałem ją, poleciwszy, aby nie wychodziła dziś z izby.
Nie była to szarlatanerja. Ból zęba był tylko symptomatyczny. A znałem wpływ prostej wiary i ufności. Dotknięcie białego lekarza było dla murzynki skuteczniejsze, niż wszelkie mikstury na ból zębów. Ufność murzynki uwolniła ją od cierpień, a w konsekwencji ocaliła mi potem życie.
Wkrótce wszedł stary murzyn i przyniósł na tacy zimną kurę, obłożoną dokoła wielkiemi płatami pieczeni wołowej. Zamiast chleba podano cienkie kromki placka. Widelców nie było, więc wyjąłem nóż