Strona:Karol May - Chajjal.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

pejskiej szkole, nie pozostałby pewnie wtyle za innymi uczniami.
W takiem cichem rozmyślaniu pogrążyłem się na jakiś czas, aż wreszcie Turkowi znudziło się moje milczenie. Zapytał o powód zadumy, więc opowiedziałem, co słyszałem od małego wroga jego wąsów. Patrzył długo przed siebie, nie wypowiadając swego zdania, aż go sam zapytałem:
— No i cóż pan na to?
— Nie radzę panu mieszać się w tę sprawę. Doznałbyś pan nietylko wielu trudów i gniewu, ale może i czegoś gorszego.
Pah! Niewolnictwo zniesione.
— Tak, w księgach i umowach, w rzeczywistości jednak istnieje jeszcze w Turcji i w Egipcie. Żadne władze nie pytają tu, czy mój murzyn jest moim służącym, czy niewolnikiem.
— A jeśli doniosę o takim wypadku i dostarczę dowodów, władza przecież będzie musiała w to wejrzeć.
— Tak, ale jak ona wejrzy? Weźmy naprzykład gospodarstwo domowe naj-