Ty ośmielasz się mówić w ten sposób do mnie?
Na to przystąpiłem bliżej i upomniałem:
— Porzuć obelgi! Jeśli jeszcze raz powtórzysz to słowo, to cię tu powalę, a do sądu doniosę, że kupujesz niewolników, że wypożyczasz ich, jako kelnerów, i stawiasz na rogach ulic, jako przekupki. Wtedy dowiedzą się ludzie o życiu człowieka, co katuje biedne dzieci, głodzi i wiąże je w kabłąk, jeśli przynoszą za mało pieniędzy!
Słowa te zatrwożyły go; cofnął się i rzekł:
— Kto ci to powiedział, kto to zdradził? To ten chłopak, ten szakal; nikt inny nie mógł tego wygadać. Biada mu, gdy wróci dziś wieczorem do domu!
— Nic mu nie zrobisz; o to ja się postaram!
— Ty postarasz się o to? Ty będziesz mi dyktował prawa, ty psie chrześcijański, którego Allah...
Nie dokończył. Powtórzył obelżywe słowo, więc czułem święty obowiązek
Strona:Karol May - Chajjal.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.