— A czy mogę napisać parę słów?
— Czy to konieczne?
— Tak.
— W takim razie proszę napisać, ale naprawdę tylko parę słów.
Hrabia podszedł do biurka, wyciągnął z niego arkusz papieru i wypełnił. Potem złożył papier i podał córce ze słowami:
— Roseto, poproś doktora, aby słowa te na pamiątkę dnia dzisiejszego przyjął, nie ode mnie, lecz od ciebie, i nie dla siebie, lecz dla swej matki i siostry. To, co uczynił, przerasta wszelką cenę, ale matce jego i siostrze możemy powiedzieć, jak bardzo go kochamy i jak mu jesteśmy wdzięczni.
Roseta wzięła podany jej przez ojca papier i podała lekarzowi. Ale Sternau nie chciał przyjąć. Rzekła więc:
— Nie powinien pan odrzucać tego pisma, bo należy ono do kogo innego.
Gdy i teraz Sternau nie chciał ustąpić, podeszła do niego bliziutko i, kładąc mu pismo w rękę, wyszeptała:
— Carlosie, błagam, przyjmij.
Sternau nie mógł się dłużej opierać. Wróciwszy do pokoju, stwierdził, że ma w ręku czek na 25000 srebrnych piastrów; było to honorarium istotnie hrabiowskie.
Ponieważ Sternau wyszedł tak nagle z pokoju, Roseta, przekonana, że czuł się urażony, rzekła do hrabiego:
— Czy wiesz o tem, ojcze, że go dotknąłeś?
Strona:Karol May - Cyganie i przemytnicy.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.
32