Strona:Karol May - Czarny Gerard.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Jankes wyciągnął muskularne ramiona i spojrzał na swe mocne pięści. Po chwili odparł:
— Wiosłuję dobrze. Za sześć dni będę na miejscu.
— Ach, sennor chyba czarodziej!
Pah! Nauczyłem się poprostu prowadzić po wodzie małe, lekkie kanoe.
— Ile czasu potrzeba, aby przybyć tutaj, płynąc od ujścia?
— To zależy, jakim się płynie statkiem, sir.
— Jakiż ma statek lord Dryden?
— Ma dwa małe, lekkie statki parowe. Pracuje właśnie nad tem, by je jakoś połączyć. Przy ich pomocy zamierza przewieźć ładunek na łodziach. Mam nadzieję, że spełnią zadanie.
— Ile dni powinny płynąć statki?
— Przypuszczam, że dziewięć lub dziesięć.
— Doliczając czas pańskiej podróży, wyniesie to razem dni szesnaście. Nieco za długi termin dla mnie. Nie mogę odkładać na szesnaście dni zdobycia Chihuahua.
— Któż powiada, że sir ma czekać tak długo? Otaczają pana dzielni strzelcy; pięciuset Apaczów czeka na rozkazy. Liczba ta wystarczy na zdobycie miasta. Cóż się stanie z Monclovą?
— I to miasto muszę zdobyć.
— Czy kwateruje w niem wiele Francuzów?
— Nie; kilka kompanji.
— Kalkuluję w takim razie, że nie będzie panu trudno zdobyć Monclovy. Kiedy sir stanie w Chihuahua?
— Za cztery dni.

71