Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/117

Ta strona została skorygowana.
—  83   —

— Tak, o dzień jazdy, ponieważ trzeba ciągle skręcać i przejeżdżać przez doliny i parowy. Wasza kolej jednak niewątpliwie przecina tę przestrzeń w prostej linii, gdyż, aby z waszego Rocky-Ground dostać się do Alder Spring konno, potrzeba około trzech godzin. To właśnie cieszy tak mnie i Winnetou.
— Czemu was cieszy, sir?
— Ponieważ uwalnia nas od wszelkiego niepokoju, a zarazem daje nam przeciwko Komanczom w rękę atut, którego pewnie nie przybiją.
— Ogromnie rad byłbym temu. Może wytłómaczycie nam to?
— Powiedzcie najpierw, jakie macie połączenie z Rocky-Ground?
— Nieustanne. Po pierwsze: telegraficzne, mogę więc każdej chwili wysłać depeszę.
— To pięknie! A kolej? Czy szyny sięgają aż tam?
— Już od dwu tygodni. My znajdujemy się tu na końcu tymczasowej linii szyn.
— Jakimi wozami jeździcie?
— Oczywiście, że nie osobowymi, lecz służącymi do przewozu materyału budowlanego.
— Czy macie takie wozy?
— Cały tuzin.
— I maszynę?
— Niestety. Wróciła wieczorem do Rocky-Ground.
— A więc stoi tam?
— Tak.
— Napewno?
— Całkiem pewnie.
— To bądźcie łaskawi zatelegrafować o lokomotywę!
— Co? Jak? Telegrafować? — spytał inżynier. —
— Po maszynę? Telegrafować? Naco? Czy nam tutaj potrzebna? — zabrzmiały zewsząd pytania reszty obecnych.
Na to rzekł Winnetou spokojnie, ale stanowczo:
— Mr. engineer niechaj telegrafuje i długo nie pyta! Mój brat Shatterhand wie dobrze, czego chce.