— Istotnie.
— A mój kolega żąda odemnie, żebym wśród nocy, z powodu....
Wtem przerwano mu. Szczupły człowiek, który stał w drzwiach, zbliżył się i powiedział:
— Sam jestem ciekaw, co to za ludzie jeżdżą sobie po nocy przez dziki Zachód osobnym pociągiem. Jeśli się w taki sposób....
Lecz i on zamilkł. Old Shatterhand odwrócony był odeń plecami, lecz odwrócił się na dźwięk znanego głosu. Mały człowiek zobaczył twarz jego i wykrzyknął:
— Old Shatterhand, Old Shatterhand!
— Hobble Frank, Hobble Frank! — rzekł równie zdumiony Old Shatterhand.
— I Winnetou i Winnetou! — wołał Frank dalej, poznawszy teraz Apacza.
— Uff! — odwzajemnił się wymieniony.
Wtem jednem słowie zawierało się wszystko, co odczuł Winnetou z powodu tego niespodzianego spotkania.
— To wy, naprawdę! Old Shatterhand i Winnetou! — powtarzał mały, nie posiadając się z radości. — Chodźcie w moje objęcia, do mego serca, moi panowie! Muszę was zgnieść i udusić! Wszystko mi jedno, czy weźmiecie mi to za złe, czy nie.
Obejmował to jednego, to znowu drugiego i wołał przytem do urzędnika:
— Patrzcie, mr. engineer, oto dwaj wielce sławni westmani, o których opowiadałem wam dzisiaj przez cały wieczór. Gdzież ja mogłem przypuszczać, że tak rychło znów ich zobaczę!
Inżynier przybrał zupełnie inną postawę, prawie uniżoną i odrzekł:
— Nie potrzebowałem wcale waszego opowiadania, mr. Frank. Znam tych gentlemanów już od wielu lat, oczywiście z ich sławy, przebiegającej wszystkie Stany. Gdybym był wiedział, że to ich przywiezie lokomotywa, byłbym zgotował im inne przyjęcie. Spieszę pobudzić wszystkich moich ludzi i...
Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/125
Ta strona została skorygowana.
— 89 —