łej ironii, gdyż spojrzał badawczo na mówiącego. Nie zauważywszy jednak w jego twarzy ani jednego podejrzanego śladu, odrzekł:
— To nie. Wyspą był tylko pień drzewa.
— Opowiedz nam o tem!
— To całkiem głupia historya i spadła nagle jak z nieba. Jechaliśmy wysoką trawą między zaroślami wesoło i rzeźko, nie przeczuwając, że los zawistny w postaci ukrytego w trawie pnia zawisł nad naszemi głowami. Wtem potyka się siwek przedniemi nogami i skacze ze strachu gwałtownie w bok. Droll, który nie spodziewając się czegoś podobnego, siedział całkiem lekko, spada z siodła w ten sposób, że siada sobie na pniu zupełnie jak na krześle. Przytem dały się słyszeć dwie rzeczy, głośny okrzyk i potężny trzask. Krzyk wydał Droll, ale kto trzasnął tak silnie, czy Droll, czy pniak, to nie jest pewnem. Sądzę jednak, że także Droll, gdyż, jak się zdaje, nie są członki jego dziś jeszcze na swojem miejscu. Nie mógł powstać, chociaż starałem się dźwignąć go z parteru na wyższe piętro. Upadał ciągle na swoją rozbolałą istotę. Rozpływał się od westchnień tak, że życzenie, by się nie znaleźć na jego miejscu, zamknęło się w mem uczuciowem wnętrzu. Wszystkiemu był winien ten przeklęty siwek.
Poczciwy Frank nie opowiadał tego w tak drastyczny sposób, aby zabawić swoich przyjaciół. Leżało to już w jego osobliwem usposobieniu. Był pełen współczucia dla swego brata ciotecznego Drolla i nie zdawało mu się, że jego opowiadanie mogło raczej śmiech wywołać, niż litość. Bracia Timpowie wpili oczy w jego usta, co dowodziło, że im się nadzwyczaj nie podobał.
— Widzisz pan teraz, w jakim związku stoją siwek, pniak i wyspa Ischia? — zapytał Old Shatterhanda.
— Zaczynam to pojmować — odparł zapytany. — Opowiadaj dalej!
— To, co nastąpi, jest jeszcze boleśniejsze od tego wszystkiego, co było dotychczas. Zadawałem sobie nie
Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/136
Ta strona została skorygowana.
— 98 —