Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/177

Ta strona została skorygowana.
—  133   —

sykstyńskiej ptasiej perspektywy! — rzekł Frank, a obszedłszy go dokoła i obejrzawszy, dodał: — A więc to ten gagacik uważał francuskie króliki za śledzie wschodnio-indyjskie? Bong! Chciał zarzynać Chińczyków, a tymczasem sam zostanie przyrządzony na kiełbaski. Usiądźcie sobie, koledzy, i otwórzcie uszy! Pan Shatterhand powie nam łaskawie, co, jak, dlaczego, na co i coś jeszcze ponad to.
Usiedli, a wymieniony wyjaśnił im w krótkich słowach cały przebieg zdarzenia, w czasie którego pochwycono skuta.
— Milutki młodzieniec z tego człowieka, to można śmiało powiedzieć — rzekł Hobble - Frank. — Skoro tak ni stąd, ni zowąd chciał odziedziczyć strzelby, powinien był zaczekać, dopóki śp. właściciele nie strzępią ziemskiego pyłu ze swoich nóg zagrobowych i nie oddadzą Bogu ducha pro defunctis. Wnoszę, żebyśmy jego pretensye spadkowe tak mu wysmarowali rozczynem gorczycznym, żeby aż krzyknął, jak cesarz rzymski: „Varusie, Varusie, śnieg pada ze wszystkich regionów“! Zasłużył chyba na to! Jak się pan na to zapatruje, panie Old Shatterhand?
Nie drgnąwszy nawet twarzą, odpowiedział zagadnięty na cytat małego strzelca:
— Nie ujdzie on swojej kary, kochany Franku! Zaczekaj tylko!
— Otóż tak pan mówisz zawsze! Wszystkie pańskie komory sercowe tak są wypchane miłością do ludzi, że nawet najgorszemu wrogowi podałbyś pan szynki z winem burgundzkiem i łokciowym makaronem. Ale dziś panu się to nie uda. Ja żądam sprawiedliwości; jestem aniołem odwetu o delikatnych strunach. U mnie zawsze tak: Jaki czyn, taka nagroda, jaki garnek, taka nakrywa, jaka tabakierka, taka tabaka. Domagam się kary dla zbrodniarza, gdyż od wieków zapisane jest w gwiazdach prawo, nakazujące wyraźnie: Kto nie chce słuchać, musi czuć, a kto nie ma fortepianu, nie może grać. Howgh! Hobble - Frank powiedział swoje!