punktów oparcia. Widziało się nogi z boku i w górze, a głowy z boku i na dole, aż nareszcie wszystko, dosłownie wszystko, zaczęło się suwać, chwiać, spadać, wylatywać, toczyć się tak, że można było stwierdzić zgodnie z prawdą, iż lawina Chińczyków obsuwa się ku dolinie. Spływała z początku powoli, potem coraz to prędzej i prędzej, aż gdy spadła całkiem na dół, zerwały się potężne jęki i lamenty w nankinowem i kantonowem narzeczu. Przytem utworzyła się taka gmatwanina członków ludzkich, że potrzeba było ze strony każdego z synów Państwa Środka znacznego samopoczucia i wiadomości anatomicznych, aby pozbierać rozprószone gdzieś na boki części własnego ja.
Wszystko, co tylko warkocz nosiło, dostało się mniej lub więcej szybko i zgrabnie na dół, a na górze stali jeszcze owi dwaj ludzie, którzy tworzyli nieprzezwyciężony wybuchowy materyał. Ilu tylko było białych, z tylu gardzieli brzmiało ku nim „brawo“. Następnie zeszli obaj lekko z góry, jak gdyby dokonana przez nich praca nie była dla nich żadnym wysiłkiem. Gdy stanęli na dole, nie było widać ani jednego Chińczyka. Bali się, żeby mieszanie nie zaczęło się nanowo i pouciekali. Obydwaj zwycięzcy, twórcy lawiny, poszli do inżyniera w prostocie swojej i skromności, jak gdyby się nie stało nic nadzwyczajnego. Gdy ich ten przyjął pochwałami, przerwał mu Old Shatterhand:
— Niebezpieczeństwo, które groziło czerwonym, usunięte, ale czeka ich drugie, nie ze strony żółtych, lecz białych, znajdujących się na górze. Ci bowiem rzucają w dół kamieniami, czego dłużej nie ścierpię!
— Ależ, sir, Komancze, to przecież mordercy! Czy was to boli, jeśli któregoś z nich trafi kamyczek?
— Nie, ale z każdym zbrodniarzem, zwłaszcza przed zasądzeniem należy się tak obchodzić, jak z człowiekiem. Kto dręczy zwierzęta, ten już nic nie wart, ale kto ludziom niepotrzebnie ból sprawia, ten wart jeszcze mniej.Podług tego zdania zwykłem postępować, a sądzę, że przynajmniej dopóty pójdziecie za tym przykładem, do-
Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/207
Ta strona została skorygowana.
— 159 —