myt uważać. Wówczas jednak, kiedy sawanny i Góry Skaliste, głęboko wcięte keniony i parowy dzikiego Zachodu były terenami dzielnych czynów, godnych homeryckich bohaterów, kiedy wogóle jeszcze istniał dziki Zachód, Indyanin nie był jeszcze opuszczonym przez Boga i ludzi, albo raczej przygniecionym i podupadłym człowiekiem, czem się stał teraz. Wówczas znał jeszcze wzniosłe obowiązki, wiedział, co to jest honor, wówczas istniały jeszcze dla niego ideały i pojęcia, które stawiał wyżej od dobrobytu ziemskiego. Wówczas posiadał on jeszcze widoczny przedmiot, do którego przyczepiał to dążenie do ideału. Był nim lek.
Co zatem należy przez to słowo rozumieć, pojmie każdy. Tem też tłómaczą się warunki i ceremonie, wśród jakich można go było zdobyć, oraz znaczenie, jakie miał dla całego życia. Lekiem mógł być każdy przedmiot, lecz ile i jakiekolwiek byłyby one w plemieniu, znaczenie ich było zawsze jedno jedyne. Lek był symbolem wszystkiego, co wzniosłe i święte. Od jego posiadania zależało dobre imię, cześć, cała przyszłość i zbawienie właściciela, a biada temu, ktoby go przez nieuwagę utracił, albo w walce ze zwycięskim nieprzyjacielem. Taki był już shańbiony, w pewnych warunkach na całe życie, a przynajmniej dopóty, dopóki nie zdobył drugiego nowego, lub nie odbił wydartego. Bez leku był niemożliwy w plemieniu, nawet krewni go unikali, gdyż każdy, kto się z nim stykał, stawał się tak samo pozbawionym czci, jak on.
Można sobie zatem wyobrazić, jaką karą, jak olbrzymią stratą było dla Czarnego Mustanga odebranie mu leku! Hańbę z tego powodu powiększała stokrotnie jeszcze ta okoliczność, że miał zamiast worka z lekami otrzymać chińskie warkocze. To nie tylko równało się zerwaniu wysokiemu oficerowi lub generałowi epoletów, a przyczepieniu natomiast uszu zajęczych lub psich ogonów, to było czemś o wiele gorszem. Taki oficer byłby shańbiony tylko na całe życie, tymczasem Czarny Mustang tracił prawo przejścia do wiecznych ostępów.
Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/253
Ta strona została skorygowana.
— 197 —