Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/30

Ta strona została skorygowana.
—  10  —

mnie, chociaż jestem tak samo prawdziwym Timpem, jak oni.
— Pozwól pan, że zbadam nieco tę prawdziwość! Jak się pan nazywa na imię?
— Kazimierz Obadja Timpe.
— A ojciec?
— Rehabeam Zacharjasz Timpe.
— Ilu braci miał pański ojciec?
— Pięciu. Trzej młodsi wyjechali do Ameryki w nadziei, że się prędko wzbogacą, gdyż potrzebowano tu wówczas dużo strzelb. Wszyscy bracia byli rusznikarzami.
— Jak się nazywał drugi z braci, pozostałych w Plauen?
— Jan Daniel. Umierając, zostawił dwu synów, Piotra Michę i Marka Absalona, którzy odziedziczyli sto tysięcy talarów i otrzymali je z miasta Fayette w Alabamie.
— To się zgadza, to się znów zgadza! Pańska znajomość miejsc i osób dowodzi, że istotnie jest pan moim bratem stryjecznym.
— O, ja potrafię panu jeszcze lepiej tego dowieść! Mam papiery i legitymacye, które przechowuję jak świętość i noszę je zawsze na sercu. Mogę je panu natychmiast...
— Nie teraz, nie teraz, chyba później — przerwał mu Hazael Benjamin Timpe, tak bowiem nazywał się ciemnowłosy. — Wierzę panu. Wszak pan wie, dlaczego wszyscy bracia mają biblijne imiona?
— To był prastary zwyczaj w tej rodzinie, od którego nikt nie chciał odstąpić.
— To prawda! Tego zwyczaju można było dochować tu w Stanach, gdyż Amerykanin lubi także takie imiona. Mój ojciec był trzecim z braci, nazywał się Dawid Machabeusz i został w Nowym Yorku. Mnie na imię Hazael Benjamin. Dwaj młodsi udali się w głąb kraju i osiedlili się w Fayette w stanie Alabam. Najmłodszy nazywał się Józef Habakuk, zeszedł ze świata bezdziet-