sza! Zaraz odzyska przytomność i dowiemy się, co myśli o swem położenia obecnem.
Wódz się rzeczywiście ocucił, a Old Shatterhand zaczął go przesłuchiwać. On nie przyznał się do tego, żeby godził na życie białych, a że niepodobna mu było tego dowieść, przeto nie można też było karać go śmiercią. Usłyszawszy, że za przesmykiem stoi Winnetou z pięciu ludźmi — Hum był także z nimi — gotów do ataku, przestraszył się i przyrzekł, że z Komanczami oddali się natychmiast, jeśli biali do nich strzelać nie będą. Na to się zgodzono. Jego mość jednak postanowił dać mu pamiątkę, a sądził również, że metys także na nią zasłużył. Polecono więc wodzowi, żeby zawołał wnuka pod pozorem, że jako świadek ma wziąć udział w układach. Nie przeczuwając właściwego powodu, zawołał Mustang metysa, który rzeczywiście był na tyle bezwstydny, że posłuchał wezwania. Związano go natychmiast tak samo, jak Tokwi Kawę, poczem obydwaj otrzymali pamiątkę, na którą się złożyło tyle batów, że bardzo wolnym krokiem udali się do swoich, kiedy ich wypuszczono. Jeśli się zważy, jak straszną obelgą jest obicie dla czerwonego wojownika, można sobie wyobrazić, z jak gorącą żądzą zemsty opuścili obydwaj Estrecho. Wkrótce potem przekonali się biali, że Indyanie wydłużoną linią zabrali się z ich pobliża.
Pozostali podtrzymali rozniecony ogień i usiedli przy nim, aby dokładnie omówić wypadki tego dnia. Gdy jego mość wspomniał o Bonancy of Hoaka, zapytał go Old Shatterhand:
— Zmierzaliście więc do bonancy, a nie do Estrecha?
— Yes, sir! Ale bonanca miała się tu w Estrechu znajdować.
— Tak! — zaśmiał się myśliwiec. — Czy wiecie, co ta nazwa oznacza?
— Nie. Niema wogóle takiego człowieka, któryby to wiedział.
— Owszem, są tacy. Wie o tem Winnetou, a ja także mogę wam to powiedzieć.
Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/348
Ta strona została skorygowana.
— 278 —