— Kiedyż miałem powiedzieć? Nie było jeszcze czasu pomówić o tem, cośmy przeżyli.
— O, znacie się dopiero odniedawna? — zapytał engineer.
— Zobaczyliśmy się dziś przed wieczorem po raz pierwszy — odrzekł Kaz.
— Czy mieliście jakie przygody z Winnetou i z Old Shatterhandem?
— To szczególne pytanie, sir. Kto tylko jest z tymi ludźmi, przeżywa coś zawsze, a często w jednym dniu więcej, niż kiedyindziej w miesiącu lub nawet w roku!
— Do pioruna! Czy nie przyszlibyście tu nam to opowiedzieć?
— Nie.
— Nie? Czemuż?
— Bo brak mi zdolności do opowiadania, a do tego trzeba właśnie zdolności wrodzonej. Próbowałem już nieraz, ale mi się nie udawało. Zaczynam z reguły od środka lub od końca i utykam w połowie. Wspomnę tylko krótko, że było nas wówczas ośmiu białych i że dostaliśmy się do niewoli Upsaroków, którzy przeznaczyli dla nas pal. Old Shatterhand i Winnetou, dowiedziawszy się o tem, odszukali nasz trop, poszli za nim, zakradli się do Upsaroków i sami zabrali nas w nocy. Było to arcydzieło, jakiego nie dokonałby najsławniejszy człowiek, nawet wasz halfbreed[1], który obok was siedzi i przedtem tak się chełpił straszliwie.
Metys chciał znów wybuchnąć, lecz inżynier uprzedził go pytaniem, zwróconem szybko do Kaza:
— Czy nie wiecie, gdzie oni się teraz znajdują?
— Nie mam pojęcia. Mówiono, że Old Shatterhand wyjechał do jednego z krajów staromodnych, do Egiptu czy Persyi, ale że tu powróci.
— Jakże chciałbym ich kiedyś zobaczyć! Czy wyglądają istotnie tak, jak ich opisują? Czy Old Shatter-
- ↑ Mieszaniec, półindyanin.