Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/43

Ta strona została skorygowana.
—  21   —

na próbą, ale gdy ma sztuciec swój w ręce, ubiłby was gdybyście chcieli z nim się założyć. On czuje, jak kula wbija się w cel, już wówczas, kiedy ją ma jeszcze w kieszeni. On i sztuciec to jedna dusza, jedna myśl i jedna wola! Pojmujecie to?
— Nie.
— Bo nie jesteście myśliwym, namiętnym strzelcem. Te trzy strzelby posiadają nieocenioną wartość. Niepodobna osądzić, której z nich należałoby się pierwszeństwo, ale ja wybrałbym sztuciec Henry’ego. Jestem pewien, że właściciel gdyby mu dawano dziesięć, dwanaście a nawet więcej tysięcy dolarów, odszedłby z uśmiechem! Przed jego śmiercią nikt nie dostanie tej strzelby, nikomu nawet nie będzie wolno jej zbadać, gdyż w innym ręku utraciłaby całą swą wartość i byłaby zwykłą martwą, bronią bez duszy i posłuszeństwa. Popełnionoby na mej morderstwo.
— Lackaday! Robicie się poetycznym, sir! Nie słyszałem jeszcze, żeby kto tak mówił o broni. A jednak twierdziliście, że nie umiecie opowiadać!
— Tak też jest. Jak już zauważyłem, trudniłem się dawniej rusznikarstwem, a teraz myśliwstwem. Ja utrzymuję, że każda strzelba posiada, pozwólcie, że się tak wyrażę, posiada duszę, którą strzelec powinien zbadać, zrozumieć i pokochać. Wówczas oboje mają jedną wolę! Kto nie jest fachowcem i nie złościł się nigdy na nic niewarte pukawki, ten tego nie rozumie i śmieje się z tego. Jeżeli wy chcecie się także śmiać, to się śmiejcie. Ja się nie sprzeciwiam...
— Ani myślę! Wasz pogląd jest wprawdzie bardzo niezwykły, ale mi się podoba, zarówno jak wy mi się podobacie
— Tak, podobam się wam, sir? Well, to zróbcie mi tę grzeczność i powiedzcie, gdzie możemy konie zaprowadzić. Chciałbym je umieścić pod dachem, bo wspomnieliście dopiero co o śladach Indyan.
— Czy was także niepokoją te ślady?
— Naturalnie. Ten mądry halfbreed może sobie myśleć, co chce, ja wiem, co o tem sądzić.