Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/51

Ta strona została skorygowana.
—  27   —

— Zdaje mi się, że Komanczom nie można zaufać.
Winnetou zrobił głową ruch ku mówiącemu, jak gdyby chciał każde słowo jego dobrze usłyszeć i rozważyć zosobna. Otrzymawszy nawet odpowiedź, zaczekał jeszcze kilka sekund, jak gdyby sam sobie się przysłuchiwał, a potem rzekł:
— Czy mój brat znalazł powód do takiego podejrzenia?
— Właściwego, rzeczywistego, powodu nie widzę, to tylko przypuszczenie.
— Mój brat nazywa się Yato Inda. Wyraz Yato znaczy „dobry“ i pochodzi z języka Nawajów, Inda odpowiada słowu: „mąż“ i należy do języka Apaczów. Nawajowie są także Apaczami, wnioskuję więc z tego, że czerwona matka mego półbarwnego brata była Apaczką.
Mieszańcowi nie podobało się widocznie to pytanie, bo usiłował nie dać odpowiedzi, mówiąc odpychająco:
— Nie słyszałem jeszcze o tem, żeby wielki Winnetou był ciekawy. Dlaczego dzisiaj zajmuje się tak bardzo nieznaną indyańską kobietą?
— Bo jest twoją matką, — zabrzmiało pewnie i ostro z ust Winnetou. — Ponieważ zaś znajduję się tutaj, chcę wiedzieć, jaki to człowiek dba o bezpieczeństwo tego miejsca. Do jakiego szczepu należała twoja matka?
Wobec tego tonu i blasku wielkich, szeroko rozwartych, oczu Winnetou nie mógł skut milczeć i odrzekł:
— Do plemienia Apaczów Pinal.
— I od niej nauczyłeś się mówić?
— Oczywiście.
— Ja znam wszystkie języki i narzecza Apaczów. Oni wymawiają wiele dźwięków równocześnie językiem i gardłem, tymczasem ty używasz do tego tylko języka, jak Komancze.
Na to wybuchnął metys:
— Czy chcesz przez to powiedzieć, że jestem synem Komanczki?
— A gdybym tak twierdził?