Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/62

Ta strona została skorygowana.
—  36   —

— Mój czerwony brat usiadł od nas za daleko. Czy nie zje nic, lub nie napije się czego? — brzmiało pierwsze pytanie Old Shatterhanda.
Czerwonoskóry odpowiedział przecząco tylko potrząśnięciem głowy.
— Czemu nie? Czy nie jesteś głodny, ani spragniony?
— Juwaruwie dokucza głód i pragnienie, zaspokoić jednak tego nie może, gdyż nie ma pieniędzy — dała się słyszeć odpowiedź czerwonoskórca.
— Juwaruwa? To jest twoje nazwisko?
— Tak mię nazywają.
— To oznacza wronę w języku Upsaroków[1]. Czy należysz do tego szczepu?
— Jestem jego wojownikiem.
— Gdzie on teraz wypasa swoje konie?
— W Wyomingu.
— A kto jest wodzem wojennym tego plemienia?
— Wielki wojownik, którego nazywają: „Mocny Bawół“.
Old Shatterhand był przypadkiem niedawno u Wronich Indyan, należących do ludów, które zamieszkują Dakotę, znał ich stosunki i mógł osądzić, czy go Indyanin okłamał. Odpowiedzi zawierały prawdę.
— Jeśli mój brat nie może zapłacić, to niech przysiądzie się do nas i je z nami — mówił dalej.
Indyanin rzucił nań badawcze spojrzenie i oświadczył:
— Juwaruwa jest walecznym wojownikiem; jada tylko z mężami, znanymi sobie i równie jak on dzielnymi. Czy masz nazwisko i jak ono brzmi?
— Nazywają mnie Old Shatterhand.
— Old... Shatt...!

To nazwisko uwięzło Indyaninowi w gardle. Tylko na krótką chwilę utracił spokój i panowanie nad sobą, zdradził tem jednak, że się zatrwożył. Opamiętał się rychło i mówił dalej z pozorną swobodą:

  1. Wroni Indyanie.