Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/76

Ta strona została skorygowana.
—  48   —

— Czarny Mustang? My cię znamy!
— Wiesz tedy zapewne, jak wielkim i sławnym jestem wodzem, oraz że wszystkie moje słowa polegają zawsze na prawdzie. Kupię od ciebie strzelby.
— Ile dasz za nie?
— Więcej niżby dał każdy inny.
— A co?
— Wasze życie. Taką kradzież karze się śmiercią, ja wam jednak za strzelby darowuję życie.
— Życie? Tylko życie? — zapytał Chińczyk rozczarowany.
— Czy to nie dość? — syknął czerwonoskóry. — Czy takich nicponiów, jak was, można czem więcej obdarzyć niż życiem? Czego jeszcze pragniecie?
— Pieniędzy.
— Pieniędzy! A więc kruszcu! Możecie go także dostać, a mianowicie żelazo naszych noży. Są one takie piczaste i ostre, że będziecie go mieli dość. Chcecie?
— Nie! Nie! Daruj nam! — jęczał Chińczyk. — My chcemy żyć; zatrzymaj sobie strzelby!
— To twoje szczęście, ty żółta ropucho! A teraz słuchaj, co ci nakażę! Old Shatterhand i Winnetou zauważą niebawem brak strzelb, zrobi się wielki zgiełk, zaczną szukać i dopytywać się. Co wy wtedy zrobicie?
— Będziemy milczeli.
— Mądrze postąpicie. Nie wolno wam powiedzieć ani słowa, inaczej odbierzemy wam życie, bo jesteście złodzieje. Tak samo o nas nie wolno wam nic wspominać, gdyż, jeśli się dowiedzą, żeście nas spotkali i mówili z nami, odgadną wszystko, a wy mimo to będziecie zgubieni. Czy zastosujecie się do mego rozkazu?
— Będziemy milczeli jak martwi!

— Tego od was wymagam, gdyż, jeślibyście zdradzilis że byliśmy tutaj, to wrócilibyśmy, żeby się zemścić. Zginęlibyście w męczarniach pod palem. A teraz jeszcze jedno pytanie: Czy znacie imiona Ilczi i Hatatitla[1]?

  1. „Wiatr“ i „Błyskawica“.