Gdym go obrzucił pytającem spojrzeniem, dodał:
— Uratował życie jednemu z moich krewnych, udzielając mu pomocy w walce. Odwiózł go później do Bagdadu i osłaniał przed wrogiem. Niestety, mimo jego pomocy, krewny mój został po jakimś czasie napadnięty i zamordowany.
Fakt oswobodzenia z niewoli indjańskiej perskiego mirzy na Dzikim Zachodzie jest już bezsprzecznie niezwykły. Ale gdy się człowiek w dodatku dowiaduje, że kiedyś, nad Tygrysem, uratował życie jednemu z krewnych tego mirzy, słowo „niezwykły“ wydaje się zbyt bladem. Temu też przypisać należy, że mimowoli wyrwało mi się następujące pytanie:
— Mówił pan o Hassanie Ardszir-mirzy?
Teraz zdumiał się Dżafar. Zatrzymał konia, rozpostarł ramiona i zawołał:
— Hassan Ardszir-mirza, zbiegły książę! Pan zna to imię! Allah czyni dziś wielkie cuda! Gdzieś o nim słyszał, sir?
— Gdzie słyszałem? Widziałem go, klęczałem nad jego zwłokami, gdy dżuma trzymała mnie już w swych szponach.
Strona:Karol May - Dżafar Mirza I.djvu/101
Ta strona została skorygowana.