podejrzanego. Poczciwy Jim zwrócił się więc do mnie z wyrzutem:
— Pomyliłeś się, sir — nic w nich nie znajdziesz. Nie godzi się rzucać na człowieka, jak dzikie zwierzę, jeżeli...
— Proszę, nie unoś się, sir! — przerwałem. — Zawartość kieszeni dowodzi jedynie, że jest westmanem, natomiast nie wynika stąd, że koń do niego należy. Zobaczymy, co się mieści w kulbace!
Wyciągnąłem z niej coś, co trudno znaleźć u westmana, a mianowicie tomik, oprawiony w marokańską skórę. Kartki pokryte były perskiem pismem. Na jednej z nich widniał napis następujący:
„Du yar zirak u az bada in kubun da mani,
Faragat iva kitab-i va gusa i caman-i!
Man in buzur bi dunya va achivąt na diham;
Agarci dar pay-am uftand chalki, anjuman-i!”
Był to fragment utworu „Diwan“, napisany przez największego liryka perskiego Hafisa. Tomik poezji nie mógł być własnością pospolitego wędrowca sawany. Ludzie tego typu nie uczą się po persku i nie mają czasu na zajmowanie się Hafisem podczas przeprawy przez terytoria wrogich Komanczów.