Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

nę śmierci w drodze z Bagdadu do Karbela, zaraza powalila nas z nóg. Cudem tylko uniknęliśmy śmierci, gdyż wypadki, które zaszły przed chorobą, wyczerpały nas docna. Te dni boleści, w których obaj, bezbronni, skazani byliśmy jedynie na własne siły, wryły się w naszą pamięć; cóż w tem dziwnego, przecież całe tygodnie, tuż obok siebie leżąc, pasowaliśmy się ze śmiercią!
Przybywszy później do Bagdadu; postanowiliśmy odwiedzić te miejsca, w których tyle się przecierpiało.
Muszę podkreślić, że dzielny mój Hadżi Halef awansował tymczasem na naczelnego szeika Haddedihnów i zdobył sobie szacunek odwrotnie proporcjonalny do jego wzrostu. Jak wiadomo, lilipuci ten człowieczek był niezwykle dumny ze swej brody, którą, wcale trafnie, określał czasami następującemi słowy:
— Broda jest ozdobą mej twarzy. Składa się z trzynastu włosów; sześć rośnie po prawej stronie, siedem po lewej-
Pomimo nikłej postaci był jednak niezwykle odważny. Kochał mnie tak gorąco,