Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/144

Ta strona została skorygowana.

hammed Emin padł w utarczce, Amad el Ghandur musiał złożyć godność szeika za winy swoje. Wybrano więc Maleka, dziadka mej żony Hanneh, najmilszej pośród pięknych kobiet wszystkich krajów i ludów. Pomimo podeszłego wieku, i on kochał wojnę, gdyż był Ateïbehem. Lecz również nie miał szczęścia. Po jego śmierci wybór padł na mnie. Był to najmądrzejszy czyn Haddedihnów. Wiesz, że dzielny ze mnie wojak i że nigdy nie czułem lęku przed wrogiem. I ja kochałem miecz, i ja nie chciałem, by rdzewiał w pochwie. Wtedy zjawiłeś się ty, o sihdi! Głos twój brzmiał z ust mej żony Hanneh, najpiękniejszej róży pośród wszystkich kwiatów, rosnących w namiotach kobiet. Mówiłeś tak często o miłości Boga, o Jego łaskawości, miłosierdziu i dobroci; tyle razy podkreślałeś, że człowiek stworzony został nakształt i podobieństwo Boga. Czyny twe przemawiały jeszcze mocniej, niż słowa. Oszczędzałeś najzacieklejszych wrogów, starałeś się przez łagodność lub podstęp osiągnąć to, co znacznie prędzej osiągnąć było można bezwzględną walką. Dla uratowania życia nieprzyjaciela po dziesięć razy nadstawiałeś kar-