ność zupełna i nie mogło już być mowy o tem, aby nas dojrzał któryś z Komanczów, nawet w pościgu, zatrzymałem się i rzekłem:
— Teraz musimy ustalić, w którą się zwrócimy stronę. Mr. Dżafar, chciałeś się udać do Nowego Meksyku? Czy nakreśliłeś sobie plan podróży?
— Tak — odrzekł zamiast Dżafara Perkins. — Obraliśmy sobie drogę między Beaver-Creek a Hazelstraits. Czy pan zna to miejsce?
— Byłem tam niegdyś.
— Uważa pan, że wybraliśmy dobrą drogę?
— Tak.
— Well. Ale zamiast nad Beaver-Creekiem, znajdujemy się u stóp Makik-Natun. Teraz, wśród nocy, będzie trudno się zorjentować.
— Nie obawiajcie się. Doprowadzę was do miejsca, w którem już sami dacie sobie radę.
— Tylko do tego miejsca? A więc pan nie będzie nam przez cały czas towarzyszyć?
— Nie. Muszę śpieszyć na południe.
Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/37
Ta strona została skorygowana.