Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/111

Ta strona została skorygowana.

— Jesteś istotnie nader ostrożny, Masz na myśli samego siebie, — Tego, rozumie się, nie powiem, — Mnie możesz, ponieważ.
— Ponieważ? — Czemu nie mówisz dalej?
— Bo i ja muszę być ostrożnym. Jeżeli się jednak nie mylę, to może potrafiłbym ci powiedzieć, u kogobyś rekwik[1] mógł kupić.
— A więc u kogo?
— U Ibn Asla.
— Allah! U tego sławnego łowcy niewolników! Gdzież on się znajduje?
— Tam, gdzie i twój handlarz, to jest nad Białym Nilem.
— W której okolicy?
— Może, nawet stąd niedaleko — odrzekł, powtarzając moje poprzednie słowa.
Udałem, że mnie to nader przyjemnie zdziwiło, i ozwałem się:
— Ach, jak to dobrze, jak to dobrze! Słyszałem o nim. Pewien mój znajomy handlarz z Turcji opowiadał mi, że nabył od niego wielu niewolników.
— Murad Nassyr? Znasz go?
— Bardzo dobrze. Kupowałem często rekwik od niego.

— Ah, nareszcie, potwierdziłeś, że jesteś tym samym kupcem, o którym wspominałeś.

  1. Niewolnicy.
109