Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

do niego chociażby w tej chwili, gdy w jego imieniu wydam ci rozkaz.
— Zobaczymy, czy zechcę usłuchać tego rozkazu.
To powiedziawszy, dobył noża i pochylił się nad Abd Aslem.
— A to co znaczy? — krzyknąłem. Co chcesz robić? — Uwolnić z więzów tego oto mego przyjaciela!
— Ale ja na to nie pozwalam.
— Nie pytam ciebie wcale o to.
— Już przytknął ostrze noża do rzemieni, którymi były skrępowane członki jeńca, gdy wtem poskoczyłem ku niemu z tylu, chwyciłem oburącz za biodra i machnąłem nim tak, że poleciał o parę kroków w trawę. Podniósł się jednak w okamgnieniu, wyciągnął rękę uzbrojoną w nóż i rzucił się ku mnie, miotając słów ami wściekle:
— Poważyłeś się tknąć fakira el Fukara! Oto masz za to!..
Nie przyszło mi nawet na myśl, by dobyć rewolweru, żaden też z żołnierzy nie stanął w mej obronie, tylko jeden Ben Nil zerwał się, sięgnął ręką do pasa, lecz został na miejscu. Wszyscy byli pewni, że dam sobie sam radę z napastnikiem bez ich pomocy. I istotnie trafne było Ich przypuszczenie. W chwili gdy przeciwnik zbliżył się do mnie z podniesionem wy-

15