chwili żywiołowym wybuchem. Rozsiedlał wielbłąda i puścił go wolno na paszę. Następnie wydobył z torby u siodła kubek na wodę, zawiniątko z pożywieniem i rozłożył się z tem nad samą studnią. Wprzód jednak zaczął wieczorną modlitwę, którą z powodu sprzeczki ze mną nie mógł odmówić we właściwej porze, to jest równocześnie z zachodem słońca. Również i moi żołnierze zapomnieli o mogrebie, czyli o przepisanej godzinie modlitwy i teraz dopiero wzięli sobie przykład z pobożnego przybysza.
Rozłożono cztery ogniska. Na przestrzeni między temi ogniskami leżeli jeńcy oświetleni tak, że najmniejszy ruch z ich strony nie mógł ujść naszej uwagi. Ponadto żołnierze usadowili się łańcuchem naokoło, a poza nimi również wkrąg leżały wielbłądy, spętane za przednie nogi.
— I ja usiadłem tuż przy studni, by spożyć wieczorny posiłek. Przysiedli się do mnie Ben Nil i przewodnik fessarski. Fakir el Fukara znajdował się od nas tak blisko, że mógł dokładnie słyszeć naszą rozmowę, Nie miałem wcale zamiaru kryć się przed nim z czemkolwiek, gdyż inaczej gotówby sobie pomyśleć, że się go boję. Domyślałem się, że Ben Nil skorzysta ze sposobności i przypomni mi swoje żądanie co do starego Abd Asla, i istotnie, skoro tylko skończyłem wieczerzę, ozwał się:
Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/23
Ta strona została skorygowana.
21