Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

prawo wszyscy domagać się krwi tego mordercy.
— Słusznie, słusznie — odezwały się głosy wśród żołnierzy.
— Słyszysz effendi, — pytał przewodnik — czyż wobec tego będziesz się dalej ociągał z przyzwoleniem na wykonanie przysługującego nam prawa? Jeśli tak, to bądź pewny, że nie będziemy się oglądali na ciebie i zrobimy, co nam się podoba.
Myślałem o tem wprzód, nim to powiedział. Żołnierze pałali wściekłym gniewem ku jeńcom i tylko wzgląd na mnie powstrzymywał ich od rozbestwienia. Z pewnością byliby pozabijali wszystkich na miejscu. Zresztą nie mogłem ich wcale zapewnić, że winowajców spotka w Chartumie zasłużona kara, i je zeli wbrew mej woli zapragnęli się pomścić, to nie było rady. Gdybym był się starał odwieść ich od zamiaru stanowczą groźbą — wówczas straciliby łatwo dla mnie poważanie. Lepiej więc było poświęcić jednego, niżby w czasie walki zginąć miało więcej, a tym jednym nie był kto inny, tylko stary fakir. Już oto byłem zdecydowany powiedzieć: dobrze, gdy wtem zbliżył się do mnie najstarszy z żołnierzy i zameldował:
— Przychodzę do ciebie, effendi, z pewną prośbą w imieniu wszystkich towarzyszy.
— Słucham cię — odrzekłem.

23