Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

sobność przekląć go i nasycić się zemstą, winniście wpierw uczcić zwycięzcę trzykrotnym okrzykiem
Żądaniu temu stało się natychmiast zadość, poczem, upojony szczęściem, „zwycięzca“ raczył także zauważyć i moją osobę, zwracając się ze słowami:
— Żem więc położył koniec żywemu grobowi tylu wiernych wyznawców proroka, należy mi się słusznie zegarek i luneta, bo godnie na to zasłużyłem, czyniąc to wszystko, co effendi. Uśmierciłem czworonogiego potwora, którego głos silniejszy był, niż grzmoty, ba, nawet ja prędzej niż effendi dokonałem tego czynu. Tu, pod memi stopami mam w tej chwili olbrzyma we własnej jego skórze, która powinna była być żywcem jeszcze z niego ściągniętą. Effendi zużył aż dwie kule do uśmiercenia tej bestji, podczas gdy mnie do zwycięstwa wystarczyła tylko jedna. Mimo to i temu zwycięzcy należy się nagroda i na jego cześć wznieście okrzyk: Niech żyje! Sława mu i cześć!
— Niech żyje! — krzyczeli gromko wszyscy.
— A teraz, kiedy uczciliśmy już należycie bohaterów i zwycięzców, przychodzi kolej na zwyciężonych. Mamy prawo szydzić, naigrawać się, sponiewierać ich do syta. Bijcie więc tego mordercę rodu ludzkiego, kłujcie go, wyrywajcie mu sierść, targajcie za uszy, za ogon, plujcie

44