Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

nie stracę przytomności umysłu, nawet na jeden moment nie poddam się uczuciu trwogi.
— Pomyśl, że do zapasów stanie najsilniejszy człowiek z wszystkich.
— Tem lepiej, wolę przecie walczyć z dzielnym przeciwnikiem, niż z cherlakiem. Zgadzasz się więc?
— Zgadzam, tylko spisz się dzielnie, nie wyrywaj się za wcześnie i nie patrz na nóż, tylko w oczy przeciwnika! Staraj się ponadto przybierać zawsze taką postawę, aby przeciwnik był obrócony do światła przodem, a ty przeciwnie!
— Nie spodziewaliśmy się, że stary wybierze na swego obrońcę... dżelabiego, gdyż między jeńcami byli silniejsi i więcej sprytni i dzielniejsi od niego, ale z drugiej strony nasuwała się myśl, że dżelabi zapewne odznacza się doskonałym sprytem i doświadczeniem w pojedynku, a może nawet uplanowano jakiś podstęp? Leżeli obaj ze starym przez cały czas razem i mogli ze sobą prowadzić potajemnie rozmowę i obmyślić Bóg wie jakie plany. Na wszelki wypadek postanowiłem być w pogotowiu.
— Uwolniony z więzów dżelabi począł się wyciągać i rozprostowywać członki, które były dłuższy czas skrępowane i ścierpły mu zapewne. Najbardziej poruszał nogami, chcąc im przywrócić sprawność i zdolność.
— Tu masz nóż, — ozwał się do niego Ben Nil — rozbierz się ze wszystkiego, prócz

64