rzystne interesy i powinien być nam teraz pomocnym. Kto wie, czy jego pojawienie się nie jest dla nas deską ratunku. Przypuszczam, że on uczyni wszystko, co będzie w jego mocy.
— Mylisz się zupełnie. Ten pies chrześcijański uratował mu życie i przez to pozyskał jego życzliwość.
— A ja sądzę, że on mimo wszystko będzie po naszej stronie Gdyby tak, dajmy na to, wiedział, że syn twój znajduje się koło dżezireh, wysłałby niezawownie wiadomość. Musisz więc porozumieć się z nim koniecznie.
— Ba, ale czy na to oni pozwolą! Zresztą, ten effendi jest ciągle przy nas i, choćbym cośkolwiek powiedział, to on usłyszy.
— Niechby usłyszał. Możesz wypowiedzieć kilka słów w narzeczu Szyluków, którego effendi z pewnością nie zna.
— Wiesz, to niezła myśl, i spróbuję na wszelki wypadek porozumieć się w ten sposób z fakirem el Fukara. Gdyby się to udało, byłby możliwy ratunek, ale z drugiej strony reis effendina wymknie się memu synowi z pułapki.
— Nie rozumiem.
— Syn mój zwabił reisa effendinę w kierunku dżezireh, a sam zaczaił się ze swymi ludźmi po drodze w gęstym lesie senesowym, by go napaść znienacka. Gdyby więc udał się nam dzisiejszy napad tutaj, a synowi tam, bylibyśmy się pozbyli raz na zawsze dwu djabłów, którzy
Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/74
Ta strona została skorygowana.
72