dzić w błąd. I wziął się ku temu zgrabnie. Przedewszystkiem udał wielką skruchę i pokorę, i zaczął mówić miękkim, płaczliwym tonem:
— Na sumieniu mojem ciąży straszny grzech i chętniebym go się pozbył, ale wiem zgóry, że reis effendina nie da mi czasu do naprawy tego błędu, zwracam się więc już teraz z pewną prośbą do ciebie. Na moje szczęście, znajduje się tu fakir el Fukara, jedyny człowiek, który zna stosunki, jak tego sprawa wymaga, i jest też jedynym, który może mi być pomocny. Pozwól więc pomówić mi z nim słów parę!
— Hm — rzekłem, zastanawiając się. — Żądasz ode mnie rzeczy niemożliwej.
— Ależ bynajmniej. Idzie o wymianę paru słów.
— Czy mniej, czy więcej słów, to wszystko jedno; wiesz zresztą sam, jak mało ci dowierzam.
— Możesz być obecny przy tem i słyszeć wszystko.
— To nie ma nic do rzeczy, zwłaszcza, że ty chcesz mnie oszukać i dać fakirowi pewne wskazówki, dotyczące twego uwolnienia się z naszych rąk.
— Ależ to niemożliwe, skoro ty będziesz słyszał wszystko!
— Przeciwnie, bardzo nawet możliwe. Wystarczy, gdy zestawisz takie wyrazy, których ja
Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/77
Ta strona została skorygowana.
75