Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

rody, urządzenia, armje? Marna pchła chciałaby się zmierzyć z hipopotamem, lub krokodylem! I nie jest-że to ubolewania godna głupota?! Toż gdybyście nawet rozmnożyli się w setki tysięcy, to pojęcia nie masz, jakbyśmy was szybko ujarzmili.
— Na Allaha! Nie widziałeś zapewne nigdy walczącego muzułmanina. Mybyśmy was zdruzgotali w mgnieniu oka.
— Ale o jedno mgnienie oka przedtem wyginęlibyście co do nogi od kul naszych armat i karabinów. I nim jeszcze zaczniesz mówić o zdruzgotaniu, udaj się w nasze kraje i policz te miljony wojowników, stojące pod bronią, gotowe do boju każdej chwili! Przypatrz się, co to za ludzie i czy dziesięciu z was może się zmierzyć z jednym tylko naszym żołnierzem! Nie, doprawdy, śmiech mnie bierze. Masz tyle pojęcia o tych sprawach, co ryba o trąbie powietrznej na pustyni. Pytasz mnie nawet, czy widziałem walczącego muzułmanina. — Ależ owszem, widziałem, walczyłem nawet z nimi sam i dziwi to, że stawiasz podobne pytanie. Weź pod uwagę przykład, jaki obecnie masz pod ręką, a mianowicie — mnie! Chciano mnie tu koniecznie uśmiercić, i co? Czyż wszyscy ci bohaterowie nie wpadli we własne swoje sieci? Jestem jedynym chrześcijaninem w pośród was. Powiedział ci zresztą sam Abd Asl, że należy się obawiać mnie samego więcej, niż wszystkich

89