Strona:Karol May - Grobowiec Rodrigandów.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

dżałem Europę Centralną. Prusy żądają wydania mojej osoby.
— Tylko dlatego, żeście byli wywiadowcą? To kłamstwo!
— Sennor Cortejo!
— Powtarzam: to kłamstwo! Ministrowi pruskiemu nie przyjdzie nawet do głowy żądać od Hiszpanji, aby was wydała. Hiszpanja zaś wyśmiałaby go za to żądanie. Nie wydaje się przestępców politycznych. Gdybyście działali w interesie Hiszpanji, rząd wystąpiłby w waszej obronie. A tymczasem poszukują was. Wytłumaczcie mi, dlaczego się to dzieje?
— To gra pozorna, celem uspokojenia Niemiec.
Pah, znam lepiej całą sprawę! Sądzicie, że nie mam stosunków w tych kołach? Wypłacono wam dużo pieniędzy, abyście mogli wykonać dane wam polecenia i zapłacić komu należy. Zatrzymaliście wszystko dla siebie. Poprostu sprzeniewierzyliście pieniądze.
— Sennor, czy nie odwołacie tego natychmiast?
— Ani mi się śni. Władze tutejsze poszukują was ze względu na te sprzeniewierzenia. Chcą was unieszkodliwić, nie myślą zaś wcale o wydaniu Prusom.
— Niech spróbują. Nie sądzę, by się udało mnie schwytać.
— Nie bądźcie zbyt pewni siebie! Cóżbyście powiedzieli, gdybym zawołał pierwszego z brzegu policjanta i powiedział, żeście Landola?
— Miałbym w więzieniu towarzysza, opowiedziałbym bowiem wszystko, co mi o was wiadomo.
— Nie zdobylibyście się na odwagę, ponieważ, jako współwinowajca, wypełniający moje plany i po-

76