— Nie.
— A czy jest tu ktoś, kto ich widział?
— Należymy do innego odłamu Zibarich i nie widzieliśmy ani jego, ani Halefa; ale przed kwadransem przysłał Szeri Szir gońca do mnie. Siedzi on w obozie przy ogniu i zna zapewne Kara ben Nemzi i Halefa!
— Czy słyszałeś o broni tych mężów?
— Tak! Hadżi Kara ben Nemzi ma małe pistolety, o jednej tylko lufie, które jednak strzelają po sześć razy, prócz tego ciężką rusznicę, której jedna kula wystarcza, aby ubić lwa, panterę, tygrysa, lub niedźwiedzia; ma wreszcie flintę czarodziejską, z której może strzelać bezustanku. Dlatego nawet stu wojowników nie może zmierzyć się z nim jednym.
— Zabraliście nam broń. Kto ją ma teraz?
— Ja!
— Czy dokładnie się jej przyjrzałeś?
— Jeszcze nie! Byłem zajęty rozbijaniem obozu.
— Wyjdź więc i przypatrz się jej; radzę ci, aby nikt nie widział twojej miny podczas tej czynności. Zostaliśmy przez was zaskoczeni; gdybym miał choć chwilę czasu, by użyć mojej broni, na pewno nie wzięlibyście nas tak łatwo do niewoli! A więc idź, lecz nie daj mi zbyt długo czekać na siebie!
Usłyszeliśmy oddalające się kroki; nie minęło pięć minut, gdy Kurd śpiesznie wbiegł do namiotu, wykrzykując gorączkowo:
— Chodieh, widziałem strzelby i obawiam się... Czyżby Allah sprawił...
— Że wzięliście do niewoli swoich najlepszych przy-
Strona:Karol May - Hadżi Halef Omar.djvu/112
Ta strona została skorygowana.
114