Strona:Karol May - Hadżi Halef Omar.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

niem. Żałował niezmiernie omyłki popełnionej w stosunku do nas, i powielekroć przyrzekał, że wynagrodzi nam doznane przykrości. Przy okazji dowiedziałem się, dlaczego uważano mnie i Halefa za sprawców porwania. Dwóch ludzi, jeden wysoki, drugi niski, pierwszy ubrany, jak ja, drugi prawie jak Halef, przybyło do Zibarich i zostali gościnnie przyjęci; nazajutrz znikli; Szefaka wraz z nimi. Szeri Szir i Hamza Mertal natychmiast ruszyli na poszukiwania z wojownikami, zebranymi naprędce; jednocześnie wysłano gońców do pozostałych oddziałów szczepu. Jeden z tych oddziałów znalazł się wpobliżu drogi, którą jechałem dzisiaj z Halefem. Jakiś Kurd spostrzegł nas i, sądząc z powierzchowności, wziął za poszukiwanych. Powiadomił o tem nezanuma; ten wysłał za nami wywiadowcę, który doniósł, żeśmy się nie zatrzymali, tylko powracamy tą samą drogą. Nezanum zastawił więc taką pułapkę, na jaką nadawała się najlepiej grota. Boczne rozgałęzienia były obszerniejsze od wąskiego głównego karceru, dlatego ukryli się w nich Kurdowie, by przepuścić mnie przodem, a następnie dopaść i powalić. Co do mnie, to dałem się nawet prędzej schwytać, niż przypuszczano; rzekomy pasterz miał zresztą w odwodzie dosyć przyczyn, aby nas zaciągnąć do groty. Halefa miano również tam zwabić, ale i tak dano sobie z nim rade. —
Teraz wzięto się naturalnie do obydwu Ormian; pomimo wszystko, nic z nich nie można było wydusić. Nie przyznali się do niczego, a handlarz pozostał przy swojem twierdzeniu, że jest Assadem Benabi z Mekki i nigdy nas nie widział. Ale nawet w tym zgoła nieprawdopodobnym wypadku, gdyby wierzono nie mnie,

120