Strona:Karol May - Hadżi Halef Omar.djvu/70

Ta strona została skorygowana.

Allah wykreśli te psią rezydencję z powierzchni świata i spali mieszkańcom brody wraz z wąsami, aby każdy, widząc Serdaszcyka, zawołał:
Di’ eb’alehk! — Hańba ci! — Czy nie mam racji, sihdi?
Godność osobistą Halef miał niezwykle czułą; niezależnie od tego, uważał mnie za najwybitniejszego człowieka naszej planety, z czego bynajmniej nie wynikało, że on — hadżi Halef — ustępuje mi pod względem wszechdoskonałości; stąd jego oburzenie na sprawców przykrości, które odnieśliśmy. — Nie chciałem mu zaprzeczać, wiedząc, że naraziłbym się na nieskończenie długi łańcuch napomnień i strofowań; dlatego rzekłem:
— Tak, słuszna racja, drogi mój hadżi, ale czyś zapomniał o tem, że główną podstawą twojej religji jest wiara w kismet? Przecież według was, wszystko, co przytrafia się człowiekowi, zawczasu jest zapisane w księdze żywota; nie mogliśmy ujść w żadnym razie aresztu, skoro było nam to przeznaczone! Widzisz więc, że postąpiliśmy, jak na wiernych synów proroka przystało. Nie powinienem więc teraz zmieniać mego postępowania, ale iść dalej w tym duchu, to jest, zostawić w spokoju rzeczy, których już odmienić nie można.
— Słowa twe, o sihdi, to prawda wcielona; niech mi język przyschnie do podniebienia, jeśli wspomnę raz jeszcze o tym Serdaszt! — Koń mój jest spragniony, a słońce piecze bezlitośnie. Czy nie zechciałbyś zatrzymać się na krótki odpoczynek, dopóki nie mina skwarne godziny południa?
— Zgoda! Spróbujemy tym czasem nałowić parę ryb na wieczerze, gdyż nie sądzę, aby ghazahl[1], prze-

  1. Gazela.
72