— Kiedyindziej, — odpowiedziałem — bo teraz niema na to czasu. O brzasku musimy wyruszyć w drogę.
— Kto, gdzie?
— No, ja, ty i Ben Nil. Wsiądziemy do łodzi, którą tu przybyliśmy, i powiosłujemy kawałek wgórę rzeki; będę miał dosyć czasu na opowiadanie w czasie jazdy. Mam pewien plan, który trzeba wykonać zaraz, i to w ten sposób, że musisz udać się ze mną. Dobrzeby było, gdybyśmy tylko trzej w drogę udać się mogli, niestety, ja i Ben Nil jesteśmy tak pomęczeni, że nie moglibyśmy wiosłować. Zechcesz więc odkomenderować do tego dwu silnych marynarzy.
— A no, dobrze. Jesteś nadzwyczaj tajemniczy; że jednak jestem przekonany o twoich zdolnościach, i że nie przedsiębierzesz niczego bez należytych ku temu powodów, posłucham cię, ale przyznam ci, że gdyby kto inny czynił mi podobną propozycję, podejrzewałbym go o nieuczciwe zamiary względem mnie. Możnaby mnie przecie przy tej sposobności wydać w ręce Ibn Asla tak łatwo...
— Sądzę, że istotnie możesz na mnie polegać. Ale zmień uniform, aby nas nie poznano po drodze, gdy będziemy wracali! To rzecz niemałej wagi.
Emir przebrał się natychmiast po cywilnemu, a ja zabrałem ze stołu trochę żywności do torby i następnie wyruszyliśmy w drogę.
Strona:Karol May - Jaszczurka.djvu/123
Ta strona została skorygowana.
121