bardzo wątpię, to moi ludzie, rozstawieni wzdłuż brzegu, porozbijają im łby kolbami. Widzisz więc, że niemożliwem jest, aby choć jeden zdołał się uratować.
— Czy ogień nie będzie niebezpieczny dla twego własnego nokera?
— Bynajmniej.
— Powiedz mi jednak, czy rozważyłeś następstwa tego planu? Żołnierze wicekróla nie daliby ci chwilki spokoju, i byłoby to dla ciebie chyba niebardzo przyjemną rzeczą.
— Ee, kto się tam dowie, skąd powstał ogień...
— Ale przypuśćmy. Możliwe, że ogień rozszerzy się po Hegazi. Naturalnie każdy będzie wiedział, że to nafta; rozpoczną się więc dochodzenia: kto mógł wylać ją na wodę i zapalić.
— Mogą dochodzić. Nikt ani słowa nie piśnie.
— Jesteś swoich ludzi tak pewny?
— Żaden z nich się nie wygada.
— Abyś jednak wiedział, że pojąłem cię doskonale, śmiem na jedno jeszcze zwrócić ci uwagę, a mianowicie, czy pomyślałeś o tem, coby się stało, gdyby wpobliżu pojawił się jaki inny okręt?
— Spaliłby się tak samo.
— A gdyby nadpłynął z góry... Jemu przecie nicby nie groziło. Zarzuciłby kotwicę,
Strona:Karol May - Jaszczurka.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
19