bandy Ujawniło się to natychmiast z jego rachowania i tonu, w jakim wykrzyknął, nie hamując swojej radości:
— Ibn Asl! Ależ właśnie cieszy mnie to ogromnie, że się z tobą spotykam, oczywiście, jeśli nie myślisz zwieść mnie raz jeszcze.
— Powiedziałem ci prawdę i mogę ci przysiąc na Allaha i proroka.
— Wierzę ci bez przysiąg i jestem bardzo rad. Ibn Asl nie ma żadnego powodu do wrogiego postępowania ze mną, i dlatego chętnie wyjawię ci moje właściwe nazwisko
Poczciwy starzec nie miał najmniejszego pojęcia, jak wielki błąd popełnia, niestety, nie mogłem go przestrzec.
— Oczywiście, nosisz to samo nazwisko, którego się przedtem wyparłeś.
— Tak. Jestem Abu en Nil.
— A zatem... Czy ty, człowieku wiesz, co wypowiedziałeś w tej chwili?
— Cóżby, jeżeli nie to, że nie jestem twoim wrogiem, lecz przyjacielem.
— Nie, to przechodzi wszelkie wyobrażenie. Człowieku, zastanów się... Ty — moim przyjacielem? — Słyszałeś może o pewnej dahabijeh pod nazwą „Es Semek“, co?
— Tak, zabrał ją reis effendina
— Ten sam reis effendina, który jest twoim śmiertelnym wrogiem! Ja zaś byłem
Strona:Karol May - Jaszczurka.djvu/47
Ta strona została skorygowana.
45