wrażenie, niż setka wojowników. Podczas tego tygodnia jeździłem po kraju, zaznajamiając się z obyczajami i ludźmi. Tem niemniej z radością dowiedziałem się o zakończeniu pertraktacyj i o tem, że nadszedł czas powrotu. Bylibyśmy zapewne zostali dłużej, gdyby nie to, że nie chcieliśmy czekać na przybycie karawany pielgrzymów perskich, którzy rok rocznie przeciągają przez Dżebel Szammar. Zbyt dobrze znałem pielgrzymki mahometańskie! Hamed Ibn Telal obdarował nas hojnie na pożegnanie i dał nam dwudziestu jeźdźców, którzy mieli nas opuścić po dwudziestu dniach drogi.
Ponieważ nie mieliśmy wcale ochoty spotkać się znowu z Szeraratami, Hamed Ibn Telal doradził nam wracać przez Lyneh. Idąc za tą radą, nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy się w paszczę lwa. — Nikt nie uniknie swego losu — mówi muzułmanin. W tym wypadku losem naszym była krwawa zemsta, którą Abu el Ghadab przezwał lwem. — — —
W bukłakach było już niewiele wody; cieszyliśmy się więc bardzo na myśl o Wadi Aszdar, Zielonej Dolinie, gdzie mieszczą
Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 1.djvu/47
Ta strona została skorygowana.
39