niejednego jeszcze będziesz się musiał nauczyć.
— Uważasz, że możesz mi świecić przykładem?
— Tak.
— Maszallah Jakiś cud sprowadził mnie tu z Persji, abym przy twej pomocy uzupełnił braki wychowania. Korzystam ze sposobności i siadam obok ciebie.
Zgiął kolana, by usiąść obok nas na wschodnią modłę. Wzbroniłem mu tego:
— Wstrzymaj się! Byłoby to nowe naruszenie zasad uprzejmości. Czy prosiłem, byś usiadł?
— Nie. Mam jednak nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciw temu, w przeciwnym bowiem razie dałbyś dowód nieuprzejmości.
— Racja. Ale niema zwyczaju zapraszania ludzi nieznanych. Przybyliśmy tu pierwsi, masz więc obowiązek powiedzieć nam, kim jesteś i czem się trudnisz. Gdy to uczynisz, zdecyduję, czy obecność twoja jest pożądana.
— Pewnie piastujesz bardzo wysoką
Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 2.djvu/28
Ta strona została skorygowana.
30