dowiedział. Czyżby któryś z moich urzędników był na jego żołdzie i zdradzał mu wszystko?
— To bardzo prawdopodobne. Z opowiadania twego wnoszę, że związek przemytników był doskonale zorganizowany. A ponieważ kierowali nim bezsprzecznie ludzie odważni i chytrzy, można twierdzić z całą pewnością, że otoczono cię szpiegami, którzy śledzili każdy twój krok. Gdzież się znajdowały osoby poinformowane o twych planach? Wśród twych własnych ludzi!
— Masz rację. Jaka szkoda, żem miał na to oczy zamknięte. Teraz dopiero rozumiem, dlaczego plany moje tak często kończyły się niepowodzeniem, mimo że przygotowane były tak przezornie i pilnie. Widzę, że darzyłem swych podwładnych zbyt wielkiem zaufaniem. Jest to błąd, za który ciężko odpokutowałem.
— Odrazu?
— Tak. Jak ci już mówiłem, przywódca nietylko zagroził mi śmiercią, ale zażądał również zwrotu szkód i strat. Oświadczył, że muszę mu oddać cały majątek. Gdym
Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/116
Ta strona została skorygowana.
118