w stosunku do życia. A ty wpadasz z jednej ostateczności w drugą i wątpliwe przypuszczenia gotów jesteś uznać za pewnik. Przytoczę ci tedy kilka przekonywujących dowodów, że ukochani twoi zostali wymordowani.
— Nie, ach nie! — zaczął się bronić. — Znam te dowody zbyt dobrze. Zabiły we mnie wszelką radość życia; uniemożliwiły mi korzystanie z najdrobniejszych choćby rozkoszy istnienia. Przyrzekam ci, że nie będę się łudził przesadnemi nadziejami.
— Wierzaj mi, że, usiłując wyrwać cię z rozpaczy, w całej pełni zdawałem sobie sprawę z tego, jaką przyjmuję odpowiedzialność. Słuchałem głosu wewnętrznego. Głos ten nie zawiódł mnie nigdy, chyba, żem go źle zrozumiał. Często wyprowadzał mnie z wielkich, poważnych niebezpieczeństw i był mi pomocny przy rozwiązywaniu zagadnień. Ilekroć usłyszę ten głos, mam wrażenie, że to mówi mój anioł-stróż. Spełniając jego polecenia, czuję się szczęśliwy i zdaje mi się, że zbliżam się do aniołów. Gdy mi się obja-
Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/148
Ta strona została skorygowana.
150