stopnie, gdyż yeu-ki znaczy tyle co pułkownik, tiu-siu zaś tyle, co kapitan.
— Tak! — zawołałem — jednego z waszych yeu-ki ośmieliliście się porwać, związać i zakneblować mu usta tak, że nie mógł się dać wam poznać. Zabraliście mi wszystko, ale trzeba było lepiej poszukać, bylibyście znaleźli znak!
— Przebacz nam, o panie! — zawołał jeden, — tylko ci są winni, którzy cię schwytali!
Lecz obaj winowajcy wystąpili ze środka i zawołali z pokorą:
— Winien jest o panie twój przewoźnik, który powiedział nam, że jesteś niemcem, a twój towarzysz yankesem. Jechałeś zwyczajną łódką, nie mogliśmy więc wiedzieć, że jesteś jednym z naszych. Gdybyś wziął łódź ze smokiem i kazał wywiesić swoją latarnię, bylibyśmy wiedzieli, z kim mamy do czynienia.
— Co! ośmielacie się nakazywać mi, co mam czynić! Dżiahur chciał mnie uderzyć bez wysłuchania. Wiążcie go!
— Nie śmiemy, panie!
— Czyńcie, co rozkazuję!
Podczas, kiedy spełniali mój rozkaz, kapitan zaczął przychodzić do siebie. Straszliwe uderzenie olbrzyma byłoby każdego innego o śmierć przyprawiło, dzielnego jednak kapitana ogłuszyło tylko na chwilę.
— Charley! — odezwał się, otwierając oczy.
Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/134
Ta strona została skorygowana.
— 130 —