Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/16

Ta strona została skorygowana.
—   12   —

dziło, gdzie ukryte są drogocenne zalążki. W ten sposób pragną widocznie uchronić swoje przyszłe potomstwo od nienasyconego apetytu najrozmaitszych rabusiów zwierzęcych i ludzkich. Co do chciwych kruków udaje im się to nieraz, nie broni jednak przed świniami, które węchem odnajdują gniazda podziemne i długimi ryjami potrafią doskonale odkopać i wydobyć drogocenne jaja, grożąc zagładą całej nieraz kolonii żółwi.
Doprawdy trudno nawet obliczyć, ile szkody przynieść może jedno zwierzę wprowadzone w środowisko pierwotnych stworzeń. Na Nowej Zelandyi np. bezskrzydły Kiwi zaginął, nie mogąc się oprzeć prześladowaniom sprowadzonego tam psa, tak samo jak kot grozi zupełną zagładą Kakapo, miejscowej kukułce, która buduje gniazda na najniższych gałęziach drzew. Nietylko ludzie cywilizowani, ale i sprowadzone przez nich tak łagodne i nieszkodliwe zwierzęta domowe, przybywszy do krajów dzikich niosą krzywdę i zniszczenie mieszkańcom danych miejscowości, którzy nie umieją się bronić przed prześladowaniem nieznanych przybyszów. Takie — np. wielkie i silne zwierzęta, jak niektóre gatunki żółwi, obdarzone silnemi nogami i szczękami, nie umieją walczyć z człowiekiem i przewrócone na grzbiet stają się tak bezbronnymi, że wystarczy jednego uderzenia noża, aby je pozbawić życia. Jedyną ich obroną jest uciecz-