— Bądź ostrożniejszym w słowach; w naszym kraju wyraz barbarzyńca oznacza obelgę.
— A jednak jesteście barbarzyńcami, gdyż rozpoczęliście bójkę.
— To chińczycy są barbarzyńcami, gdyż to oni zaczęli z nami.
— Kłamstwo! To dobrzy i spokojni ludzie, oni wam nic nie zrobili.
Położyłem mu rękę na ramieniu tak silnie, że się skurczył.
— Słuchaj, — rzekłem poważnie, — jeżeli jeszcze raz wspomnisz mi o kłamstwie, to ci tak plecy zamaluję, że ci kolor nieba przypomną.
— Co? grozisz mi? Czy wiesz, co to znaczy?
— Nic nie znaczy, czego chcesz od nas?
— Aresztuję was i zaprowadzę do sędziego.
— Nic nie mam przeciwko temu, lecz musisz aresztować i tych ludzi.
— Oni są niewinni.
— To już sędzia zbada. Skąd możesz wiedzieć, kto jest winien, a kto nie winien, skoro nikogo nie pytałeś, co i jak było?
— To was nic nie obchodzi. Płaćcie rachunek i chodźcie.
— Czy to policyant? — zapytał kapitan, który uważnie przyglądał się całej scenie.
Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/187
Ta strona została skorygowana.
— 183 —