Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/63

Ta strona została skorygowana.
—   59   —

— Fu-szin-hai[1]. Tajfun zatopił ją wraz z całą załogą, ja tylko jeden ocalałem.
— Czy chcesz jechać z nami do Kuang-tscheu-fu?
— A czy masz statek, który płynie w tę stronę?
— Tak; jest on własnością tego oto człowieka, który na nim opływa wszystkie morza.
Kong-ni zwrócił się do kapitana.
— A więc jesteś Ti-tu! Jak brzmi twoje imię?
— Ten człowiek nie mówi językiem twojego kraju — odrzekłem zamiast kapitana — a więc ja będę tłomaczem pomiędzy wami. Kapitanie, ten młodzieniec nazywa się Kong-ni i pyta o twoje imię!
— Kapitan Turner — odrzekł zapytany.
— Tu-re-ne-si-ki? A więc Ti-tu Tu-re-ne-siki, czy zrobisz mi łaskę i zabierzesz mnie z sobą?
Wyraz Ti-tu znaczy po chińsku admirał; uśmiechnąłem się więc i powtórzyłem jego ekscelencyi admirałowi Tu-re-ne-si-ki zapytanie młodego Chińczyka. Roześmiał się na całe gardło.
— Jakto jest „tak“ po chińsku? — zapytał.

— To zależy od rodzaju wymowy — odrzekłem, — albo tsche, albo sshe, jak pan wolisz.

  1. Szybki wiatr.